No to nadszedł ten dzień. Pierwszy start w sezonie 2023. I to nie byle jaki, bo w formule indywidualnej jazdy na czas. Może nie był to duży wyścig, a wręcz malutki. Ale Czasówka Kolarskiej Grupy Białołęckiej to impreza jedyna w swoim rodzaju, bo organizowana przez społeczność skupioną w mojej okolicy. I nie liczą się wyniki czy nagrody, a dobra zabawa. No i możliwość sprawdzenia swoich możliwości w stosunkowo dobrych warunkach.
Czasówka Kolarskiej Grupy Białołęckiej 2022
Dobra, ale zacznijmy może najpierw od początku. Edycja 2023 to kontynuacja tego, co Rafał z grupy rozpoczął w 2022. Na koniec sezonu przygotował niemal całkowicie płaską trasę liczącą 11,2 km. Dlaczego niemal całkowicie? Bo suma przewyższeń, jak to na Mazowszu, wynosi zawrotne 5 metrów.
Trasa jest przy tym niezwykle prosta. Prosto do ronda, nawrotka i z powrotem. Nie ma możliwości się zgubić, ani źle pojechać. Na trasie jest też małe natężenie ruchu samochodowego, także są idealne warunki, żeby spróbować pojeździć indywidualnie na czas.
W październiku mój start był typowo symboliczny. Dopiero zaczynałem jeździć, mocy miałem tyle, co kot napłakał i trudno byłoby mi cokolwiek realnie pojechać. Ale pojechałem. I nawet nieźle poszło, bo średnia wyszła mi wtedy 32,2 km/h przy średniej mocy 225 watów. Bolało jak nie wiem, płuca paliły ogniem piekielnym, ale sobie coś tam pojeździłem. Z kolegami się pośmiałem, piątki przybiłem i ciastko w pobliskiej kawiarni zjadłem. Było super, bo wróciłem do jazdy.
Zima 2022/2023 – Wahoo Systm
Przed sezonem zimowym zaopatrzyłem się w Wahoo Kickr Core. Jakoś w końcu trzeba było wrócić do lepszej dyspozycji i zadbać o formę przez zimę. Akurat wybór nie był specjalnie trudny – wszyscy polecają ten trenażer, a także – jako fan pozostawania przy jednym producencie – wolałem wybrać coś z tym samym logotypem, co mój komputer rowerowy. Trudniej było przy wyborze platformy treningowej.
No bo do wyboru jest tego mnóstwo. Trainer Road, Zwift (chociaż to akurat trudno mi uznać za platformę treningową), Rouvy (równie trudno) i zapewne pierdyliard innych. Ale od dłuższego czasu dużo dobrego słyszałem o Wahoo Systm, czyli aplikacji treningowej Wahoo (kto by się tego spodziewał po tej nazwie?).
Dlaczego ta aplikacja jest fajna? Bo to kompleksowy system, którego zadaniem jest holistyczne wsparcie kolarza. Dlatego są tutaj poradniki psychologiczne, ćwiczenia ogólnorozwojowe, joga i klasyczne treningi kolarskie. Nie będę się tutaj zbytnio koncentrował na opisie tej aplikacji – najpewniej w najbliższym czasie stworzę oddzielny wpis poświęcony tylko jej. Ogólnie aplikację mogę z czystym sercem polecić. Pierwszy test FTP jaki przeprowadziłem na niej wskazał mi 180 watów – czyli spory spadek w porównaniu z moją mocą sprzed wypadku. Kiedy kończyłem okres przygotowawczy w marcu test wskazał mi wynik 238 watów i pokazał jakie elementy mam jeszcze do poprawy. No i rzecz jasna nie mogło zabraknąć rozciągania i jazdy na torze 😉
Zmiany w Giant TCR Advanced
Mój Giant TCR Advanced odkąd go kupiłem nie przechodził większych zmian. Na samym początku wymieniłem w nim tylko kierownicę na zintegrowaną, a wraz z eksploatacją wymieniałem łańcuchy. Ale w tym roku poczyniłem dwie zmiany. Po pierwsze, standardowe blaty Shimano wymieniłem na owalne blaty Rotor. Ten sam rozmiar, jeśli chodzi o liczbę zębów, czyli 52 na dużym blacie i 36 na małym. I jak dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Początkowo jazda na nich była dosyć dziwna, ale teraz czuję, że faktycznie pomagają mi w utrzymaniu wyższej kadencji. A z tym zawsze miałem trochę większe problemy.
Druga zmiana, na pewno mniej widoczna, to wymiana standardowych dętek butylowych. Zastąpiła je dętka TPU. Zanim jednak wszedłem w tubolito czy pirelli chciałem „po taniości” spróbować jak się na tym jeździ. I zamówiłem z aliexpressu często polecane dętki RideNow. I powiem szczerze, że był to strzał w dziesiątkę. Na samych dętkach zrzuciłem niemal 200 gramów (zestaw dętek RideNow to około 70 gramów). Ale większą różnicę czuję podczas jazdy – w moim odczuciu opona toczy się lepiej, a przede wszystkim dużo mniej czuję wszelkiego rodzaju nierówności. Ale jest to wrażenie czysto subiektywne, niepoparte żadnymi poważniejszymi badaniami.
Czasówka Kolarskiej Grupy Białołęckiej 2023
I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego. No, prawie dzisiejszego, bo było to już tydzień temu. Ale w każdym razie wiecie, o co chodzi. W niedzielę 16 kwietnia po raz drugi spotkaliśmy się w tym samym miejscu, by zobaczyć jak przepracowaliśmy zimę. Trasa dokładnie ta sama, co pół roku temu.
Na trasę wyruszyłem jako drugi. Założyłem sobie jazdę z mocą w okolicach tych 238 watów, które aplikacja treningowa pokazała mi po teście. No +/-5%. Czyli maks 250 watów. Ale jechało mi się wyjątkowo dobrze. Przez pierwsze 300 metrów 🙃 Nie wiem czemu, ale po tym dystansie zacząłem odczuwać lekki ból w prawym udzie. Za mocny start? Wątpliwe. W każdym razie zignorowałem trochę ten dyskomfort i kręciłem swoje. Założenie było proste – nie zostać dojechanym przez nikogo z tych, którzy będą startowali za mną. A było to o tyle trudne, że za mną na trasę wskakiwali dużo mocniejsi koledzy. W zeszłym roku trasę pokonałem w niemal 21 minut. Ideałem byłoby zejście do 19.30, bo tak sobie założyłem.
Na waty nie patrzyłem. W sumie, to po co na nie patrzeć jeśli do przejechania jest tylko 12 kilometrów. Po prostu jechać swoje i nie oglądać się za siebie. I tak też zrobiłem. W sumie tutaj nie mam nawet co opisywać – bo po co? Ogólnie dałem z siebie niemal wszystko. Niemal, bo potem trzeba było jeszcze jakoś do domu się doturlać 😉 Największym zaskoczeniem było dla mnie jednak samo podsumowanie jazdy. Jak już wspominałem, w październiku pokonałem ten dystans w 21 minut. W tym roku było to już 18:22. Średnia wykręcona przeze mnie moc wyniosła 275 watów – trochę więcej niż zamierzone 238. Jednym słowem, start się udał. A przede wszystkim przepracowana zima przyniosła efekty. Teraz tylko kręcić jak najwięcej kilometrów, robić bazę i będzie całkiem nieźle.